Sprawa podwyżek dla etatowych pracowników instytucji państwowych (prezydent, rząd, Sejm, Senat, samorządy oraz partie polityczne) należy do tych wrażliwych. Na ogół unikano tego tematu. Platforma w poprzedniej kadencji dawała swoim ministrom duże premie. Nie gorszy był w tym względzie PiS.
Mleko się wylało, kiedy niedowartościowani poczuli się parlamentarzyści. Dziś po przyjęciu ustawy przez Sejm nie ma dla nikogo dobrego wyjścia, ale zrodziła się perspektywa refleksji nad powinnościami ludzi polityki.
Ludzie PiS przez kilka ostatnich lat udowadniali, że z polityką łączy się kasa. Potwierdzały to perypetie prezesa z wieżami na Srebrnej, czy swawolne postępowanie ze spółkami skarbu państwa. Na tym przykładzie zrodziło się wśród tzw. klasy politycznej wszystkich orientacji przyzwolenie na łączenie polityki z biznesem, zarabianie na polityce, prowadzenie tzw. polityki transakcyjnej, czy sprzedawanie powszechnie iluzji w ramach kampanii wyborczych, które są po prostu kampaniami PR.
Ostatnia decyzja Sejmu to zjawisko tylko potwierdza. I nie ma różnicy, jak się okazuje, czy ktoś jest z lewicy, czy z prawicy. Kasa jest najważniejsza.
W założeniach polityki potwierdzanych przez zapisy Konstytucji występuje kategoria służby społecznej. Jest ona sprzeczna z obowiązującym coraz powszechniej neoliberalnym paradygmatem prymatu ekonomii i rynku nad polityką.
O ile wiem, jedynym ruchem politycznym, który głosi brak przyzwolenia na taką praktykę jest ruch socjalistyczny. Po decyzji sejmowej przedstawicieli narodu w Klubie Lewicy widać, ile jest tam rzeczywiście lewicy i kto zapisał się tam do grona pełniących służbę społeczną.
Generalnie, już po roku praktyki parlamentarnej widać, czym zapisze się w historii parlamentaryzmu polskiego ta grupa przedstawicieli narodu, wybranych w demokratycznych, wolnych wyborach

.Andrzej Ziemski